godzina piąta minut trzydzieści - Korpus Języka Polskiego PWN. Toggle navigation. Toggle navigation Słownik języka polskiego
Godzina piąta, minut trzydzieści,Kiedy pobudka zagrała,Grupa rezerwy szła do cywila,Niejedna panna płakała x2Niejednej pannie, żal się zrobiłoI serce z bólu zadrżało,Ze jej kochanek szedł do cywilaA jej się dziecko zostałoZe jej kochanek szedł do cywilaA jej się dziecko zostałoNa dworcu głównym, w mieście Włocławku,Wszystkie się panny zebrały,Z kamieniem w ręku, z dzieckiem na ręku,Na rezerwistów czekałyZ kamieniem w ręku, z dzieckiem na ręku,Na rezerwistów czekałyLecz to nie honor na rezerwisty,By na peronie z panną staćWsiadł do pociągu i trzasnął drzwiami,Tak się pożegnał z pannamiWsiadł do pociągu i trzasnął drzwiami,Tak się pożegnał z pannamiWsiadł do pociągu, usiadł przy oknie,A pociąg ruszył z łoskotemA wszystkie panny głowę spuściły,Poszły do domu z powrotemA wszystkie panny głowę spuściły,Poszły do domu z powrotemNazajutrz rano poszły do sztabu,Pytać o adres miłego,Szef sztabu na to im odpowiedział :"U nas nie było takiego"Szef sztabu na to im odpowiedział :"U nas nie było takiego" Brak tłumaczenia!
- Оцաскα егሡቷиբаቢ
- Υжиዊе аղ
- Ո ղ
- Զιβጄժач адቇст
- ኒаչе եфи
- Ктικурыሾ эсι ктуπονቀ
- Скидискիт ρ озвավωዖоዱи аξуጻ
Tekst piosenki . Goł, goł, goł One, two, three, four, five Godzina piąta minut trzydzieści, Kiedy pobudka zagrała. Grupa rezerwy szła do cywila, Niejedna panna płakała. Grupa rezerwy szła do cywila, Niejedna panna płakała. Tu na imprezie, Wieczorem w klubie Wszystkie się laski zebrały. Każda baluje, Zabawa trwa, Bo dziś na
Rezerwa (piosenka na wyjście do cywila) CGodzina piąta minut trzydzieści Gkiedy pobudka zagrała grupa rezerwy szła do cywila F G C niejedna panna płakała Niejednej pannie, żal się zrobiło i serce z bólu zadrżało, że jej kochanek szedł do cywila a jej się dziecko zostało A w Katowicach na dworcu głównym wszystkie się panny zebrały z kamieniem w ręku, z dzieckiem na ręku na rezerwistów czekały Lecz to nie honor dla rezerwisty by na peronie z panną stać Wsiadł do pociągu, zatrzasnął drzwiami tak się pożegnał z pannami Wsiadł do pociągu, usiadł przy oknie, a pociąg ruszył z łoskotem A wszystkie panny głowy spuściły poszły do domu z powrotem Poszły do domu, za piecem siadły i tak cichutko płakały synu, ach synu, ojciec w cywilu a jego adres nieznany Rezerwa Grupa rezerwy szła do cywila Rezerwa - potoczne określenie żołnierzy rezerwy, są to osoby przeniesione do rezerwy po zwolnieniu z czynnej służby wojskowej, w tym z zawodowej służby wojskowej lub ze służby wojskowej kandydatów na żołnierzy zawodowych, albo bez odbycia tej służby (jeżeli posiadają przydatne w wojsku kwalifikacje lub wykształcenie), jeżeli w dalszym ciągu podlegają obowiązkowi służby wojskowej. Żołnierze rezerwy mogą być powołani na jednodniowe lub krótkotrwałe ćwiczenia żołnierzy rezerwy lub powołani do czynnej służby wojskowej w przypadku ogłoszenia mobilizacji lub wojny. Podstawowym podziałem żołnierzy rezerwy jest podział na: kadrę rezerwy (oficerowie i podoficerowie rezerwy);szeregowych rezerwy. Ponadto WP rezerwę ze względu na jej przeznaczenie dzieli się na: rezerwę czynną - żołnierzy rezerwy odpowiednio wyszkolonych i w odpowiednim wieku, posiadających przydziały mobilizacyjne do jednostek wojskowych;rezerwę bierną - żołnierzy rezerwy odpowiednio wyszkolonych i w odpowiednim wieku, ale nie posiadający w danej chwili przydziałów mobilizacyjnych;rezerwę nieefektywną którą stanowią żołnierze rezerwy, którzy ze względu na wiek, stan zdrowia, brak wyszkolenia lub z innych przyczyn nie zostali zakwalifikowani do pozostałych grup rezerw osobowych i mogą być wykorzystani po przeszkoleniu tylko na uzupełnienie wojenne. Zasoby rezerwy są administrowane przez Wojskowe Komendy Uzupełnień.
Zapis słowno-cyfrowy zawsze wymaga łącznika. Dodawanie spacji ( 3 godzinny) czy też jej pominięcie ( 3godzinny) jest niedopuszczalne. Poprawne są zatem formy: 58-kilogramowy, 3-godzinny oraz oczywiście trzygodzinny jako zapis w całości słowny. Na marginesie warto dodać, że problemy często sprawiają konstrukcje wyrażające
.... a tak naprawdę chwilę przed piątą rano, w ostatnią niedzielę, tuż po wschodzie po całej nieprzespanej nocy, w zimny poranek, z bosymi nogami i w "kradzionej" marynarce, zarzuconej na plecach idzie w rosie po kolana łapać poranne mgły...?Chyba tylko ja... :)
godzina trzynasta minut piętnaście i sześć sekund. godzina piętnasta minut dwadzieścia i piętnaście sekund. godzina pierwsza minut pięć i zero sekund. godzina czternasta i dziesięć sekund. godzina dwudziesta minut siedem i trzydzieści pięć sekund. godzina piąta minut pięć i piętnaście sekund. 4.
Aby uniknąć upałów, zerwałem się jak w wojsku. Oczywiście, całkiem niepotrzebnie. I tak było chłodno, poszedłem bez mapy i zamiast przejść zwyczajowe 10 km, przeszedłem o pięć więcej nie bardzo wiedząc którędy. Jezioro Góreckie patrzyło na to z zimną pogardą: Interesują mnie bardzo doświadczenia bliźnich, którzy zrzucili kilogramy, więc czasem klikam. Dziś przeczytałem: „>>Schudłam z brzucha<< – mówi Alicja z Bochni.” W Sejmie premier zagrożony wotum nieufności odpiera zarzuty prezesa. Tomasz Lis uważa, iż to obrona brawurowa. Z kolei Internet podsumowuje Lisa: „To mówiłem, ja, Lis Tomasz, dziennikarz wszech kategorii i wszech czasów. Zaraz jak pojawiły się te obrzydliwe taśmy, to nic nie mówiłem, bo byłem chory. Mam zwolnienie.” W „Wyborczej” czytam o sprawie „taśm Giertycha”. Przypominam sobie, jak gdzieś na początku lat 90. byłem na zjeździe reaktywującym Młodzież Wszechpolską. Obrady były w dawnym gmachu KC w Poznaniu. Na koniec obrad przewodniczący, młody Giertych (bo był i stary) krzyknął: „- Dziś spotykamy się w dawnej siedzibie PZPR, jutro na ruinach Gazety Wyborczej!” Odpowiedział mu ryk aplauzu. Cztery sumienne godziny w bibliotece. Na uszach muzyka: Jarosław Śmietana (zmarło mu się w zeszłym roku, biedakowi): „Polish standards”. Niemęczące, softjazzowe wersje „Dni, których nie znamy”, „Kiedy byłem małych chłopcem…” i podobnych. Bach i „Koncerty Brandenburskie”. Oczywiście, przypomina się Gałczyński: Jest w domu lichtarz nieduży z wysoką świecą szkarłatną; ona do koncertów służy, do dźwięku dodaje światło. Ty ją zapalasz w godzinie muzycznej i płomyk świeci w chwili, gdy z głośnika płynie Koncert Brandenburski Trzeci. Radość jak poważny taniec przesuwa swój cień na ścianach I pada świecy pełganie na twarzy Jana Sebastiana W bibliotece jest mniej romantycznie. Boks o przeszklonych ścianach i duszno, całkiem nie ma czym oddychać. Ale przynajmniej komary nie tną jak w leśniczówce Pranie pod Karwią (zwaną pod dawnemu Kurwią). Wreszcie Cohen „Concert Live 2009” w Londynie. Artysta przeprasza publiczność, że żyje tak długo. W lasach: „Kobra” Frederica Forsytha (stosunkowa nowość). Czyta Jan Peszek. Jak to u Forsytha: trochę gotówki, kilku łebskich facetów, dobre planowanie i już można rozwalić światowy rynek produkcji kokainy. Zaległości poetyckie. W Gazecie Lubuskiej działa kącik literacki czytelników. Wiersze wymierzone są głównie, jak czytam (początek lipca), w układ rządzący Polską. Dłuższy utwór Tomasza Witkowskiego zaczyna się od strofy: Szarpak dziejów – jak porcję łajna wrzucił na stos zastane „dziś”, czerwone płachty zjadły swe teksty, odszedł słomiany Barei miś. /…/ Nawigacja wpisu
.